Info

avatar Bloga rowernego prowadzi Mistrzunio Winq ze Stare Miasto Poznań City. Natrzaskało się 25625.47 kilosków w tym 1930.15 po wertepach i generalnie w terenie. Śmigam ze średnią prędkością 23.18 km/h Jak ktoś myśli, że się chwalę to ma ZONKA ;-)
Więcej o Winq'u Wspaniałym ;-).


Winq gg: 1174476

Teraz jestem:



Mój Wyścig - Lecavalier design



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Winq.bikestats.pl

Wysoko było ;)

    Graniczni - 801 m.n.p.m
    Przełęcz Srebrna - 586 m.n.p.m
    Twierdza Srebrna Góra - 690 m.n.p.m
    Boruvkova Hora - 900 m.n.p.m
    Wielka Sowa - 1014,8 m.n.p.m
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2008

Dystans całkowity:314.86 km (w terenie 70.00 km; 22.23%)
Czas w ruchu:15:08
Średnia prędkość:20.81 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:52.48 km i 2h 31m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
61.62 km 15.00 km teren
02:59 h 20.65 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wielkiego opisywania dziś nie

Niedziela, 30 marca 2008 · dodano: 30.03.2008 | Komentarze 9

Wielkiego opisywania dziś nie będzie.
Bo zwyczajnie mi się nie chce.
Trochę się porowerowało.
Malta, zapuszczało się też za Maltę. Wokół samego jeziorka nieco pojeździło.
Dziś nawet było z kim.
Wpierw z DuraAce'm i Lecavalier'em, później pojawił się też SayenMet.
Pogoda kozacka, słoneczko, dość ciepło. Tylko wiater dokuczał.
Śmiganie mimo wszystko uważam jednak za udane ;-)
Kategoria Góral


Dane wyjazdu:
80.40 km 30.00 km teren
03:53 h 20.70 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)
Rower:

Śmingusowe wyprawy ;-P

Poniedziałek, 24 marca 2008 · dodano: 25.03.2008 | Komentarze 4

Śmingusowe wyprawy ;-P

W ten Dyngusowy dzień zamiast lać się z kimś wodą, ruszyłem się na rowerek.
DuraAce i ja przemierzaliśmy Puszczę Zielonkę.
Pogoda ładna, tylko nieco chłodnawo.
Jechało się przyjemnie.
Biedrusko, Murowana, wjazd w lasy.

Trza było uwiecznić gdzie się było.


Sporo terenu, nawet nie wiedziałem, że jest on tam na tyle urozmaicony.
Co kawałek tylko góra i dół, góra i dół.
Przynajmniej nogi po wysiłku zaraz mogły odpocząć.
Nie obyło się bez żartów i oryginalnych pomysłów.

W lasach drzewa często wyskakują znienacka ;-P


Przynajmniej jazda nie była nudna.
Znaczy niemal nigdy nie jest, zawsze się o czymś rozmawia.
Rowery, komputery, komórki. Trochę o codzienności, ale bez przesady.

Zdjątko na początku akwenu. Był jednym z celów wyjazdu.


Akwenu C.D.


A Rafalski uznał, że to jakieś bajoro :-P


Rowerek i natura.


Natura raz jeszcze ;-) Nawet podoba mi się to ujęcie.


Kościół w Dąbrówce Kościelnej. Mieści się w nim ponoć cudowny obraz i przechowywana jest relikwia jakiegoś Świętego


Suma sumarum dotarliśmy do "celu wyjazdu" - Karczewa.
Właściwie bardziej punkt przelotowy, ale najdalej wysunięty na naszej trasie.
Droga powrotna nieco nas wymroziła.
Tak to bywa, dzień nie był zbyt ciepły, a okolice godzin 17 i później 18 przyniosły jeszcze odrobinę ochłodzenia.
Czuję się aktualnie wymęczony.
Mimo wszystko jednak zadowolony.
Dobrze było.
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
40.11 km 15.00 km teren
01:54 h 21.11 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)
Rower:

Cel Kiekrz

Sobota, 15 marca 2008 · dodano: 16.03.2008 | Komentarze 4

Cel Kiekrz

Zazwyczaj gdy mam w perspektywie samotny wypad jakoś ciężko mi się wybrać.
Może dlatego, że nic mnie nie goni, bo czekać mogę sam na siebie najwyżej.
Dziś prubowałem znaleźć kogoś, kto by ze mną pojechał, ale klęska.
Ruszyłem sam.
Jeszcze zchodząc po schodach, z rowerem na ramieniu, nie wiedziałem dokąd pojadę.
Dopiero gdy ruszyłem z pod klatki sprawa się wyklarowała.
Ruszyłem na Kiekrz.
Ojciec chwilę wcześniej też tam pojechał, tyle, że samochodem i do jachtklubu.
Zaskoczyło mnie to, że jest jednak dość chłodno, może gdybym ruszył wcześniej to ciepełko by mnie nie ominęło. A tak gdy wybrałem się niewiele przed 16:00 to miałem co chciałem.
Trasa standardowa.
Przez Rusałkę, którą to widać na poniższej fotce

Widoczek, na jezioreczko


Dalej Styrzeszynek i Kiekrz.
Na miejscu usiłowałem odszukać Ojca, ale się nie udało.
Podjechał do znajomego i niebardzo potrafił mi wytłumaczyć gdzie jest i jak do niego dojechać.

Widok ze skarpy nad Kierskim


Droga powrotna upłynęła pod znakiem walki z przechłodzonymi stopami.
Niby nie było tak zimno, bo koło 8 stopni, ale temp. odczuwalna musiała być niższa.
Dojechałem jednak do domciu bez przygód.
A teraz uzupełniając ten wpisik pochrupuję chipesy i zapijam Fortunką.
To się nazywa przyjemny wieczorek.
Choć piękna dziewczyna u boku była by milej widziana.
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
35.17 km 0.00 km teren
01:40 h 21.10 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wracając z uczelni już myślałem

Poniedziałek, 10 marca 2008 · dodano: 10.03.2008 | Komentarze 10

Wracając z uczelni już myślałem o rowerze.
Taka pogoda, że nie mogłem sobie odmówić
Planowałem, że ledwo wejdę, to wychodzę. Ale jakoś nie wyszło.
Zanim zdjąłem i przetarłem rower, zanim przygotowałem ciuchy, zanim coś przekąsiłem, to mnóstwo czasu minęło.
Ale wyszedłem.
Sam, bo wszyscy w pracy, albo na zajęciach, albo rowery jeszcze nie sprawne.
Kierunek, Cyklo, by nareszcie kupić zapasową dętkę do górala.
Tam oczywiście musiałem sobie pogadać.
Bo jak by to mogło być inaczej.
Dalej nie bardzo miałem koncepcję dokąd jechać. Wymyśliłem kierunek na Biedrusko, a dalej to już wyjdzie w praniu.
Na Radojewie zawróciłem, myślałem by przejechać przez Morasko, Sobieskiego do domu, tak dla nabicia kilometrów.
Zatrzymałem się by pstryknąć fotkę, a tu nieodebrane połączenie od Rafała.

"Podjazd" na Radojewie


Wrócił wcześniej i chciał coś przejechać.
Powiedziałem, że się zobaczy, ale ostatecznie nie dałem rady.
To siodełko to koszmar. Gniecie i uwiera.
Podjechałem z Dura jedynie do Serbskiej, czy to Solidarności i wrotki do domu.
Mimo wszystko udanie było, szczególnie, że jadąc do Cyklo, na Garbarach mijało mnie Audi R8 :-)
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
66.69 km 10.00 km teren
03:12 h 20.84 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)
Rower:

Jakoś tak nagle natchnęło

Niedziela, 9 marca 2008 · dodano: 10.03.2008 | Komentarze 16

Jakoś tak nagle natchnęło mnie by sobie pojeździć.
Pogoda ładna, każdy widział, więc szybko się zdecydowałem.
Pierwsze, co, to uderzam do Rafała, cisza. Na gadulcu nie odpowiada.
Czytam opis, a tam, że specjalista już na rowerze.
No to za telefon i nawijka gdzie jest, bo może dojadę.
Śmigał na Malcie, jego brat, z którym jeździł już się zwijał, więc nawet fajnie, bo przynajmniej ani on, ani ja nie jeździliśmy sami.
Oporządziłem się jakoś, podpicowałem rower i dajemy.
Nawet szybko dojechałem na tą Maltę.
Tam zapodaliśmy niedawno śmiganą trasą, ale mało nam było.
No to zapada decyzja, że Dziewiczą trzeba nawiedzić.
Ale DuraAce jak to on, musiał być umierający z głodu.
Zatem nie dało się jechać bezpośrednio tylko jeszcze powrót do chaty, a to nie po drodze.
Najadł się, światełko zabrał i pojechaliśmy.
Droga nadal dość przyjemna.
Mijaliśmy gdzieniegdzie miejscowych dresów :-P
Ale podjazd na Dziewiczą ciężka sprawa.
Nadwaga, brak formy, koszmarne siodełko, które mi zadek znów przefasonowało.
Ale szczyt zdobyty ;-)

Na Górze Dziewiczej



Powrót spokojnie, choć już w chłodzie.
Dobrze było.
Trzeba częściej podobne przebiegi robić.
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
30.87 km 0.00 km teren
01:30 h 20.58 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)
Rower:

Nie spodziewałem się wiele

Piątek, 7 marca 2008 · dodano: 09.03.2008 | Komentarze 0

Nie spodziewałem się wiele po dzisiejszym śmiganiu.
Zabrałem się za wychodzenie dość późno i nie spodziewałem się, że wiele przejadę.
Do tego w perspektywie miałem wieczorne wyjście.
Wiecie – alkohol, kobiety i śpiew. Ale odbiegam od tematu.
Pierwotnie obrałem kierunek na Miodową, mają tam siodełka Selle Italia, ale modelu, który mnie interesuje akurat zabrakło.
Mam jeszcze trochę czasu, więc nawet nie bardzo się zawiodłem.
Dalej trzeba było jeszcze coś przejechać, zatem zadek na siodło i grzejemy.
Znalazłem się u kumpla pod domem.
Miałem od Ryby niedaleko, więc nie zaszkodziło podjechać.
Marcinowy akurat się pocztował. Też nie ma co robić. Zamiast śmigać na rowerku to listy wysyła, albo coś.
Może do dziewczyny jakiejś, to by było uzasadnienie.
Oki.
Czekając aż się zapocztuje testowałem telefonowy aparat


Licznik też jest i działa


Z Marcinem pogadałem, czas leci, a ja tak daleko od domu.
Normalnie zastosuję stwierdzenie „ Ja tu ględzę z kumplem, a kobiety i muzyka stygną”.
Ale nie było źle.
Nic nie ostygło, tylko, że droga powrotna była sprintem.
Dostawałem na głowę ze światłami na przejściach, to głównie przez nie traciłem wuchtę czasu.
Suma sumarum dotarłem z lekkim spóźnieniem do domu.
Szybki prysznic, coś na ząb i WIO.
Dajemy na miasto ;-)
Kategoria Góral, Foto