Info

avatar Bloga rowernego prowadzi Mistrzunio Winq ze Stare Miasto Poznań City. Natrzaskało się 25625.47 kilosków w tym 1930.15 po wertepach i generalnie w terenie. Śmigam ze średnią prędkością 23.18 km/h Jak ktoś myśli, że się chwalę to ma ZONKA ;-)
Więcej o Winq'u Wspaniałym ;-).


Winq gg: 1174476

Teraz jestem:



Mój Wyścig - Lecavalier design



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Winq.bikestats.pl

Wysoko było ;)

    Graniczni - 801 m.n.p.m
    Przełęcz Srebrna - 586 m.n.p.m
    Twierdza Srebrna Góra - 690 m.n.p.m
    Boruvkova Hora - 900 m.n.p.m
    Wielka Sowa - 1014,8 m.n.p.m
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:1170.56 km (w terenie 125.00 km; 10.68%)
Czas w ruchu:53:28
Średnia prędkość:21.89 km/h
Maksymalna prędkość:67.32 km/h
Suma podjazdów:792 m
Maks. tętno maksymalne:206 (100 %)
Maks. tętno średnie:187 (91 %)
Suma kalorii:44629 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:55.74 km i 2h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
22.46 km 20.00 km teren
01:27 h 15.49 km/h
Max prędkość:47.27 km/h
Temperatura:
HR max:204 (100%)
HR avg:187 ( 91%)
Podjazdy:792 m
Kalorie: 1652 (kcal)

Powerade MTB Marathon #7 2009 - Głuszyca

Sobota, 1 sierpnia 2009 · dodano: 11.08.2009 | Komentarze 0

Powerade Bike Marathon Głuszyca.
Oczekiwany start.
Oczekiwany, bo pierwszy od długiego już czasu.
W końcu ostatnio startowałem przecież w maju w Akademickich Mistrzostwach Wielkopolski.
Ale mniejsza.
Wczesna dość pobudka, płatki na śniadanie, ciuchy przyodziane, sprzęt spakowany, rowerki załadowane i ruszamy.
Z Kozielna do Głuszycy było w końcu kilka kilometrów.
Na miejscu szybko zmontowany rowerek, ostatnie regulacje i można zmierzać na rozgrzewkę.
Kawałek jechałem z Rybą, kawałek sam. Ale rozgrzewka była.
Już w boksie pogawędka z Panem Rysiem i (nie ściamniam) z Joasią Jabłczyńską (naprawdę sympatyczna dziewczyna).

Czołowi zawodnicy przed startem
Napieratorzy w boksie 001 © kaneda


10,9,8,...,3,2,1,START!!!
No i poszło.
Szybko dość przedzierałem się do przodu na asfaltowym odcinku, już tutaj było jednak ciężko, a żar z lekka lał się z nieba ;-p
Po wjeździe w teren poznałem nareszcie co to marathon.
Bloki na podjazdach, trzeba było samemu wypinać buty i grzać pod górkę (sporo tak straciłem).
Zjazdy to istna śmierć w oczach ;) Autentycznie były na maxa trudne. Szybkie i wielokrotnie techniczne. Nieco z tego co zyskałem na podjazdach, na zjazdach się gubiło, w końcu nie zjeżdżam najlepiej.
Kilka razy myślałem już, że leżę, ale jakoś się wybroniło.
Na najtrudniejszym ze zjazdów zrobiłem nawet maksymalną kuchę. Nie odblokowałem amorka i zjeżdżałem na sztywnym, przez co dalej ledwo co mogłem trzymać kierownicę, tak dłonie bolały.
Podjazdy, zjazdy, kamienie i nieco błota. Było wszystko.

Jarek na mecie
Jarko na mecie © kaneda


Ja też osiągnąłem metę
Winq na mecie © kaneda


Meta jednak została osiągnięta.
Wynik nie powala.
23cie miejsce w open i 13te w M2.
Mogło być jednak gorzej. W końcu nie trenowałem należycie. No i ta waga :(
Jak na pierwszy górski marathon, to nawet ujdzie.
Nie tylko ja tak uważam, bo nawet Ryba wyraził uznanie dla tych dokonań ;-p
Wszyscy z Teamu Rybczyńskiego i nie tylko (znaczy ja) dojechali szczęśliwie, na lepszych bądź gorszych miejscach.
Zabawa była dobra, nawet mimo skuch organizatorów.
Teraz znów czuję głód startów ;)
Kategoria Góral, Zawody, Foto