Info

avatar Bloga rowernego prowadzi Mistrzunio Winq ze Stare Miasto Poznań City. Natrzaskało się 25625.47 kilosków w tym 1930.15 po wertepach i generalnie w terenie. Śmigam ze średnią prędkością 23.18 km/h Jak ktoś myśli, że się chwalę to ma ZONKA ;-)
Więcej o Winq'u Wspaniałym ;-).


Winq gg: 1174476

Teraz jestem:



Mój Wyścig - Lecavalier design



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Winq.bikestats.pl

Wysoko było ;)

    Graniczni - 801 m.n.p.m
    Przełęcz Srebrna - 586 m.n.p.m
    Twierdza Srebrna Góra - 690 m.n.p.m
    Boruvkova Hora - 900 m.n.p.m
    Wielka Sowa - 1014,8 m.n.p.m
Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:2736.26 km (w terenie 622.65 km; 22.76%)
Czas w ruchu:130:20
Średnia prędkość:21.16 km/h
Maksymalna prędkość:67.32 km/h
Suma podjazdów:1772 m
Maks. tętno maksymalne:210 (102 %)
Maks. tętno średnie:189 (92 %)
Suma kalorii:58210 kcal
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:54.73 km i 2h 36m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
68.28 km 15.00 km teren
03:12 h 21.34 km/h
Max prędkość:55.00 km/h
Temperatura:
HR max:182 ( 89%)
HR avg:131 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2804 (kcal)

Śnieżycowy Jar

Czwartek, 2 kwietnia 2009 · dodano: 07.04.2009 | Komentarze 0

Miałem dzisiaj iść na szosę, pośmigać sobie z Mastersami i w ogóle.
Ale za namową Jarka ruszyłem wraz z nim, by zaatakować Rezerwat Śnieżycowy Jar.
Odległość ponoć niewielka, trasa sympatycznie położona, zatem jechało się przyjemnie.
Słoneczko przygrzewało i nawet zimno nie było ;)
Dojechawszy na miejsce zaczynaliśmy się niecierpliwić, bo to już rezerwacik, a śnieżyc brak.
Gdy już zżerała nas trwoga iż dotarliśmy za późno i kwiaty przekwitły zauważyliśmy je. Widok zaiste piękny. Samo ukształtowanie terenu, pejzaż i biel kwiatów.
Trzeba było obfocić, by uwiecznić te widoki :D
Zapuściliśmy się też nieco dalej, by obadać co jeszcze rezerwat oferuje.
Po wypasionym zjeździe zatrzymaliśmy się u brzegów Warty. Dziewiczy teren, rzeka płynie tam dziko i to jest piękne.
Odpoczęliśmy chwil kilka i ruszyliśmy w stronę Poznania.
Dawaliśmy jednak inną nieco trasą. Przez Zielone Wzgórza a dalej przez Biedrusko, poligon, Suchy Las gdzie pożegnaliśmy się z Jarkiem i każdy pojechał w kierunku własnej chatki.

Nie wplotłem w tekst, ale fociaki załączyć musiałem ;)

Trochę wody w tle ;-p © kaneda


Już prawie na miejscu © kaneda


Śmigam sobie pod górkę © kaneda


Wszystkie kwiatki są Agnieszki! © drogbas


Kwiatki w Jarze © drogbas


Śnieżycowy Jar © drogbas


Nad brzegiem Warty © kaneda


Warta w dolinie Jaru © drogbas


Przez coś takiego musieliśmy przejechać śmigając koło wysypiska w Suchym Lesie
XC © drogbas


Część fotek dzięki życzliwości Jarka
Kategoria Foto, Góral


Dane wyjazdu:
81.72 km 40.00 km teren
03:59 h 20.52 km/h
Max prędkość:42.00 km/h
Temperatura:
HR max:187 ( 91%)
HR avg:135 ( 66%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3789 (kcal)

Wiosennie było...

Sobota, 21 marca 2009 · dodano: 22.03.2009 | Komentarze 4

hmmmm....
Co by tu napisać...
Jakoś nie mam koncepcji na ten wpis.
Pierwszy dzień wiosny. Weekend. Zatem nie da się inaczej na na rowerek.
Jarek zaproponował Dziewiczą i Puszczę Zielonkę, no to trzeba było plan podchwycić.
Zbiórka na Cytadeli, na którą oczywiście troszkę się spóźniłem.
Ale dalej czasu już nie traciliśmy.
Deptanie w pedały i kierujemy się na Most Lecha i następnie Kozie Głowy.
Po przejściu przez tory mijały nas ciapągi, co widać poniżej.

Foto z ciapągiem © kaneda


Nie obyło się bez zoczenia stadka kóz. Jak Kozie Głowy, to i kózki być musiały ;)

Kozy w Kozich Głowach © kaneda


Do Dziewiczej dotarliśmy nawet całkiem szybko. I to mimo mocnego wiatru, ktory spowalniał nas nawet mimo zjeżdżania z górki. Ostro musiało dmuchać.
Ale w końcu byliśmy na podjeździe.
Męczący, choć satysfakcjonujący jak zwykle.

Końcówka podjazdu na Dziewiczą Górę © kaneda


Na szczycie zrobiliśmy niewielką przerwę. Trochę się posilić, no i decyzja, że gramolimy się na wieżę widokową.
Tyle razy już wjeżdżałem na Dziewiczą Górę, a dopiero po raz pierwszy byłem na wieży.
Nawet niezła panorama. Pogodny dość dzień, zatem i powietrze przejrzyste. Widoczność była dobra i to na całkiem znaczną odległość. Szkoda, że Dziewicza nie ma 100metrów więcej. Dalej by było widać a i podjeżdżało by się ciekawiej.

Odpoczynek na Dziewiczej © kaneda


Na Dziewiczej z Jarkiem © kaneda


Widoczek z Wieży na Dziewiczej 1 © kaneda


Widoczek z Wieży na Dziewiczej 2 © kaneda


Widoczek z Wieży na Dziewiczej 3 © kaneda


Na szczycie dmuchało jeszcze mocniej, niż w dole. Zatem pstryknąwszy fotki i to nie tylko widoczków, tylko też bikera, który dopiero co wdrapał się podjazdem daliśmy w dalszą drogę.

Biker focony z góry © kaneda


Poniżej jademy sobie a Andrew bo Jarek-napierator dawal ostro do przodu czasem. Dzięki temu jednak mogliśmy mieć foteczkę, którą zrobił gdy się zatrzymał i czekał aż dojedziemy.

Jademy sobie z Andrew © kaneda


Przez dość długi odcinek nie fociliśmy.
Za to gnaliśmy przez Mielna, Tuczna, Wronczyny i inne mieściny.
A to by dotrzeć do tak ładnego jeziorka i właściwie też by naginać do chatki.
Miałem sobie taką misję specjalną i wyznaczoną konkretną godzinę powrotu do domu.
Co najciekawsze to nawet mimo spóźnienia jakoś się z misją wyrobiłem.
Wymagała jednak ode mnie błyskawicznego przebrania się w cywilne łaszki i sprintu z domu na wyznaczone miejsce.
A wszystko to mając 80km w nogach.
Niezły wyczyn.

Fotka nad jeziorkiem przy okazji zachodu © kaneda


Ekipa wyprawowa © kaneda


Fotki made by Andrew & Jarek
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
43.83 km 14.00 km teren
02:17 h 19.20 km/h
Max prędkość:43.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:183 ( 89%)
HR avg:134 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2289 (kcal)

Poznawanie poligonu od innej strony

Niedziela, 15 marca 2009 · dodano: 15.03.2009 | Komentarze 4

Od rana padało.
Co ja gadam, od nocy nawet padało.
W związku z czym pierwotnie zakładałem, że dziś robię sobie dzionek przerwy.
Regeneracja i odpoczynek mięśniom by się przydały.
Ale z czasem jak pogoda się poprawiła mówię NIE!!!
Trzeba było się jednak ruszyć i mimo bólu w udach jakoś tam śmignąłem.

Zgadaliśmy się z Jarkiem na poligonie.
Po drodze uczepiłem się jakiegoś gostka na góralu, który akurat śmigał na Biedrusko. Z jednej strony szybciej mi się jechało, ale z drugiej nieźle dawałem w kość nogom, bo sypaliśmy nawet pod 30km/h.
Na poligonie Jarek już na mnie czekał.
Istotą wyjazdu było poznanie terenu od innej strony.
Dotąd znałem poligon od strony szosowej. Teraz zobaczyłem bezdroża ;)

Wyglądają mniej więcej tak ;-p
Poligon 15<05<09 jedna z mniej pomokłych dróg jaką przyszło nam jechać na najwyższy punkt Poligonu Biedrusko © drogbas


Przyjemna sprawa tak poznawać nowe i nieznane.
Trochę się ubłociliśmy, a przynajmniej nasze rowerki. Ale coś za coś.
Wdrapaliśmy się też na najwyższy punkt poligonu - Górę Napoleona

Mistrzowie na Górze
Mistrzowie na Górze Napoleona © kaneda


Do domu w dużym stopniu wracaliśmy razem. Zjechaliśmy poligon w kierunku Obornickiej. Dalej w stronę Suchego Lasu.
Tej trasy też nie znałem.
Ostatecznie mijaliśmy też dom Jarka.
Do domu śmigałem jeszcze przez Podolany i Sobieskiego.
Noga podawała o dziwo w miarę. Zatem jakieś 3 dyszki utrzymywałem niemal do samego domu :D

Fotki dzięki uprzejmości Jarekdrogbas
Kategoria Foto, Góral


Dane wyjazdu:
79.97 km 8.00 km teren
03:39 h 21.91 km/h
Max prędkość:44.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max:194 ( 95%)
HR avg:146 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3569 (kcal)

Trasą lekkich obyczajów ;-p

Sobota, 14 marca 2009 · dodano: 14.03.2009 | Komentarze 4

Jak zwykle musiałem się spóźnić na spotkanie. Ale to pikuś.
W moim przypadku nawet normalka.
Ustawiliśmy się z Andrew i Jarkiem na Malcie.
Cele wypadziku to Rogalin i Kórnik.
Miało być lajtowo i przyjemnie, no i generalnie tak było.
Jechaliśmy, gadaliśmy, czasem przepuściliśmy jakiś samochód.
Na pewnym odcinku trasy wjechaliśmy w strefę "lekkich obyczajów" ;-p
Lufy stały po obu stronach szosy. Jedna to nawet całkiem całkiem. Gdyby nie profesja to może i bym ją przygarnął ;-)

W Rogalinie nie uderzyliśmy na pałac. Za to zatrzymaliśmy się przy kościele.

Kościół p.w. św. Marcelina
Kościół p.w. św. Marcelina © Andrew18


Ekipa wyprawowa ;-)
Przedwiosenna wycieczka - Rogalin © Andrew18


Chwilka odpoczynku i dalsza trasa.
Nie powiem, siodełko mi doskwierało conieco.
Chyba nigdy nie znajdę tego idealnego. Chociaż cały czas jakoś tam będę poszukiwał.
Szosą jechało się szybko. Twarde przełożenie i mimo, że noga jakoś super nie zapodawała kilka chwil później byliśmy już w Kórniku.
Niestety zamek i park były zamknięte dla zwiedzających. Dlatego też znów chwila odpoczynku, fotka i lecimy doma.

Zamek w Kórniku
Zamek w Kórniku © Andrew18


W drodze powrotnej Andrew odłączał się wcześniej jadąc do domu.
Dalej większość trasy pokonałem już tylko z Jarkiem. Ale i my rozdzieliliśmy się na Garbarach i każdy pojechał w swoją stronę.
Wycieczkę uważam za udaną Andrew pokazał nam fajne trasy.
Jestem zadowolony

Fotki dzięki uprzejmości Andrew
Kategoria Foto, Góral


Dane wyjazdu:
38.60 km 1.00 km teren
01:41 h 22.93 km/h
Max prędkość:37.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max:179 ( 87%)
HR avg:143 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1615 (kcal)

Samotnie na Malcie

Poniedziałek, 9 marca 2009 · dodano: 09.03.2009 | Komentarze 3

Trochę kłopotów było przed wyjściem.
Przez te deszcze, mokre nawierzchnie, a wcześniej jeszcze piaski i inne pozostałości po zimie co chwila muszę pucować łańcuch.
To nie tyle irytujące, co zajmuje sporo czasu za każdym razem.
Akurat znów zajęło, ale jakoś poszło.
Ubrałem się później i ruszam w trasę. Niestety sam.
Tak to jest. Nie zawsze da się w towarzystwie, ale mimo to mobilizacja do jazdy jakoś była.
Udałem się na Maltę. Jakoś lekko się jechało. Przynajmniej do połowy okrążenia ;-p Dalej w mordę wind i już myśli o poprawie formy umknęły.
Jechałem jednak dalej.
Tak się zapędziłem, że zrobiłem 4 kółka ;D
Zwinąłem się do domu, bo jakoś mocno zimno zaczynało mi się robić. Nie ma co wyziębiać organizmu. Jeszcze by się jakieś choróbsko przyplątało. A tego nikt nie chce.
Suma sumarum kolejne kilometry są.

W domciu przy pomocy koleżanki ( serdecznie ją pozdrawiam ;) ) nieco ulepszyło się stronkę bloga. Kolejne ulepszenia może już wkrótce. Jeśli tylko koleżanka zechce znów pomagać. Ja jak narazie na stronach zbytnio się nie znam.

Fociaki z Malty
Maridka na Malcie 1 © kaneda


Meridka na Malcie 2 © kaneda


Meridka na Malcie 3 © kaneda
Kategoria Foto, Góral


Dane wyjazdu:
53.40 km 0.00 km teren
02:38 h 20.28 km/h
Max prędkość:40.00 km/h
Temperatura:
HR max:187 ( 91%)
HR avg:130 ( 63%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1964 (kcal)

Nie ma jak jazda z płcią piękną :D

Sobota, 7 marca 2009 · dodano: 07.03.2009 | Komentarze 6

Aura nie zachwycała, ale ja miałem apetyt na kilometry.
Rafał odezwał się koło południa, czy śmigamy. No to co miałem odpowiedzieć "pewnie, że tak" ;-p
Lekkie ogarnięcie, coś na ząb, wskoczyć w ciuch i wychodziłem.
O dziwo nawet wyjątkowo to ja musiałem chwilkę zaczekać na niego pod klatką.
W międzyczasie odezwał się Andrew, że zaraz się ubiera i leci dołączyć do nas na Malcie. Perspektywa jazdy w liczniejszym deczko towarzystwie była przednia.
Maltę zaczęli napełniać.
Jako tako nawet uprzątnęli z asfaltów ten syf nawieziony przez ciężarówki i nie tylko. Mimo tych zabiegów sporo tego zostało i leciało spod kół.
Andrew dołączył do nas po jednym kółeczku. Śmigając pierwsze wspólne zczailiśmy laskę na rowerku, niestety gdy chcieliśmy ruszyć za nią na kolejnym okrążeniu zmywała się już z Malty.
Szczęście jednak w nieszczęściu. Gdy wracaliśmy na trasę minęła nas kolejna śmigająca Pani na ślicznym czarnym Poison'ie.
Jak później się okazało znaliśmy ją już z Rafciem z Malty. W ubiegłym roku jechaliśmy za nią pewnego dnia.
Takiej kobiety mi potrzeba. Zgrabna, urodziwa i wymiata na rowerze :-)
Sypaliśmy jakieś 26-28km/h, lekko się za nami trzymała.
Dzięki jej towarzystwu zrobiliśmy łącznie chyba z cztery czy nawet pięć kółeczek.
Dystansik który jakoś tam dodatkowo zaowocuje. Mam nadzieję, że częściej będziemy ją spotykać. Bo to dopiero mobilizacja do deptania jest ;-)
Powrót do domu upłynął pod znakiem "Jestem głodny" w wykonaniu kolegi Rafalskiego. Jechało się dobrze i szybko byliśmy na chacie.
Teraz tylko czekać kolejnych jazd.
Obym miał czas na robienie kilometrów

Skoro Andrew dorzucił fotki, to ja też mogę ;-p
TFS 900 Po Marcowym błocie 1 © kaneda


TFS 900 Po Marcowym błocie 2 © kaneda


TFS 900 Po Marcowym błocie 3 © kaneda
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
42.39 km 0.00 km teren
01:51 h 22.91 km/h
Max prędkość:47.99 km/h
Temperatura:5.0
HR max:184 ( 90%)
HR avg:132 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1512 (kcal)

Marcowo na Poligonie

Niedziela, 1 marca 2009 · dodano: 01.03.2009 | Komentarze 0

Żeby nie było nudno, na dzień dzisiejszy Rafcio wymyślił wypad szosą na poligon. Gdyby nie aura za oknem było by to nawet w miarę naturalne, ale cóż.
Ciuchy nie wyschły do końca, ochraniacze szczególnie.
Zatem szosówka była zaiste predysponowana.
Podmieniłem oponkę, zdjąłem trenażerowy licznik i jechane.
Po drodze kolano zaczęło się znów odzywać. Na szczęście jedynie w początkach wyjazdu. Dalej się uspokoiło.

Okazuje się, że nie byliśmy jedynymi entuzjastami marcowych wypadów.
Już przed Radojewem minęło nas dwóch kolarzy na szosówkach, dalej jeden gdy wjeżdżaliśmy na poligon.
Na samym poligonie też nie brakowało rowerów. Tym razem jedna górali. Śmigały tam całkiem liczne grupki po 4 czy 5 osób. Ludziom brakuje kilometrów na powietrzu ;)

Mimo, że było dość chłodno jazda sprawiała przyjemność.
Jestem całkiem happy z tego wypadu.
Formy jeszcze zupełnie nie ma, ale robi się jakieś kilometry :)

Żeby nie było. Ja na szosce
Pierwszy marca na poligonie © kaneda
Kategoria Szosóweczka, Foto


Dane wyjazdu:
42.96 km 0.00 km teren
02:17 h 18.81 km/h
Max prędkość:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)

Luty w deszczu ;-p

Piątek, 27 lutego 2009 · dodano: 28.02.2009 | Komentarze 2

Dziś to była misja.
Od rana jakieś prace z rowerkiem. Trzeba było nareszcie łańcuch wyszejkować, bo hałasował niemiłosiernie. Ale gdzie ropa! Szukałem i znaleźć nie mogłem. Była zakopana głęboko w czeluściach piwnicy.
Łańcuch wyszejkowany no to montujemy i dalej pucujemy rowerek.
Nasmarowałem smarem na suche warunki, co niestety później okazało się lekkim błędem ale trudno ;-p

No to wychodzimy :-D
Podjechałem do Rafała i pierwszy cel do Cyklo.
Chciałem sobie kupić conieco. A dokładniej coś kupić i coś zobaczyć. Skończyło się na samych zakupach ;-p Z myślą o dalszym sezonie i ewentualnej wyprawie nabyłem rękawki accenta. A z myślą o nowym pomyśle okularki Accent Shadow. One właściwie też mogą być niezgoresze w kwestii wyprawy z racji wymiennych szkiełek (nie trzeba zabierać kilku par, tylko jedną ;) )

Nowy nabytek - Accent Shadow
Accent Shadow © kaneda


Już w drodze do Cyklo, a dokładniej przy dworcu Garbary odezwał się Andrew. Dzwoniłem do niego wcześniej, ale prowadził wtedy auto. Umówiliśmy się, że w przeciągu godziny dojedzie nad Maltę i sobie wspólnie pośmigamy. Mieliśmy więc sporo czasu na załatwianie swoich spraw.
Nad Maltą wicher. Trochę też popadywało, ale delikatnie i krótko, zatem jazda była w miarę przyjemna. Szczególnie, że cały czas sobie o czymś gawędziliśmy.
Zapodało się w taki sposób kilka kółek i trzeba było zmierzać do domu.
W czasie powrotu zupełnie załamała się pogoda.
Od Garbar jechaliśmy w deszczu.
Do domu dojechałem kompletnie z zgnojony i przemoczony.
W takich warunkach jeszcze nie jeździłem. Luty a ja przemakam na rowerze.
W końcu musiał być ten pierwszy raz ;)

Mimo kiepskiej pogody wypadzik uważam jednak za udany.
Fajne rowerowanie, a do tego w doborowym towarzystwie ;-D

W domu czekała na mnie miła niespodzianka.
Poczta nareszcie raczyła dostarczyć zamówione przeze mnie ciuszki :-)

Merida Multivan od Biemme
Nowe wdzianko © kaneda
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
23.14 km 10.00 km teren
01:14 h 18.76 km/h
Max prędkość:60.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max:189 ( 92%)
HR avg:135 ( 66%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1378 (kcal)
Rower:

Nic specjalnego. Zaledwie

Wtorek, 11 listopada 2008 · dodano: 13.11.2008 | Komentarze 2

Nic specjalnego.
Zaledwie malutki wypadzik z Rafalskim.
Ale każdy kilometr się liczy :-)

AVG : 135
MAX : 189



Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
96.45 km 0.00 km teren
03:51 h 25.05 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)
Rower:

Dawne Rewiry

Wtorek, 19 sierpnia 2008 · dodano: 20.08.2008 | Komentarze 3

Dawne Rewiry

Zamieszczam to z opóźnieniem, dlatego też niebardzo pamiętam cały wyjeździk.
Pewnie nikt się nie obrazi jeśli nie będę się zagłębiał w przebieg jazdy.
Zostanie tak jak jest obecnie.
Jedyne z konkretów, które mogę podać, to fakt, że celem trasy było Dymaczewo i odwiedziny u Agnieszki. Celem jazdy wypróbowanie siodełka. Fizik Gobi spisał się nieźle.
Na fotkach natomiast widać most nad Wartą w okolicach Mosiny.
W tych okolicach błądziliśmy z Rafalskim dwa lata temu na trasie Pierścienia Wokół Poznania.

Urozmaicające Fotaski








AVG - 154
MAX - 188
Kategoria Góral, Foto