Info

avatar Bloga rowernego prowadzi Mistrzunio Winq ze Stare Miasto Poznań City. Natrzaskało się 25625.47 kilosków w tym 1930.15 po wertepach i generalnie w terenie. Śmigam ze średnią prędkością 23.18 km/h Jak ktoś myśli, że się chwalę to ma ZONKA ;-)
Więcej o Winq'u Wspaniałym ;-).


Winq gg: 1174476

Teraz jestem:



Mój Wyścig - Lecavalier design



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Winq.bikestats.pl

Wysoko było ;)

    Graniczni - 801 m.n.p.m
    Przełęcz Srebrna - 586 m.n.p.m
    Twierdza Srebrna Góra - 690 m.n.p.m
    Boruvkova Hora - 900 m.n.p.m
    Wielka Sowa - 1014,8 m.n.p.m
Dane wyjazdu:
60.94 km 0.00 km teren
02:22 h 25.75 km/h
Max prędkość:47.02 km/h
Temperatura:
HR max:188 ( 92%)
HR avg:127 ( 62%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1683 (kcal)

Szosowoo z Rafciem

Wtorek, 11 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Biedrusko>Poligon x 2>Morasko>Suchy Las>Dom

Kadencja 86

Nie będę się za wiele rozpisywał, bo co tu pisać o takim treningu.
Jechaliśmy z Rafałem na szosach po raz pierwszy od nie wiem jak długiego czasu.
Generalnie to mi tego w miarę brakuje. Szosówka to fajna rzecz.
Starałem się nie przekraczać 160bpm, co w miarę mi się udawało.
Ale jak to bywa, towarzystwo Rafała siadało nieco na ambicję i na niektórych podjazdach ostrzej przyciskałem.
Nie powinno to jednak mieć większego wpływu na całość treningu.
Trzeba popracować nad sobą.
Poprawić tlenowe mechanizmy dostarczania energii.
No i takie treningi są skuteczne przy zbijaniu wagi. A to podstawa, bo wożę ze sobą o co najmniej 10 kilo za wiele.
Kategoria Szosóweczka


Dane wyjazdu:
46.28 km 0.00 km teren
01:31 h 30.51 km/h
Max prędkość:53.32 km/h
Temperatura:
HR max:194 ( 95%)
HR avg:152 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1196 (kcal)

Szosowooo

Poniedziałek, 10 sierpnia 2009 · dodano: 11.08.2009 | Komentarze 0

Kadencja 89
Kategoria Szosóweczka


Dane wyjazdu:
74.25 km 35.00 km teren
04:44 h 15.69 km/h
Max prędkość:67.32 km/h
Temperatura:
HR max:184 ( 90%)
HR avg:143 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: 4198 (kcal)

Trasą Rychlebska 30 MTB

Sobota, 8 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Trasą Czeskiego Marathonu Rychlebska 30. Max wys. 900m - Boruvkova

Wczoraj się nie udało, to może dziś się uda.
Niby nie planowałem jechać tą trasą z Jarkiem. Po przebudzeniu zacząłem jednak zmieniać zdanie.
Wiedziałem, że nie mam co liczyć na wyśmienite podjeżdżanie. Powtórzę się, ale noga nadal nie podaje. Mimo to ruszyłem.
Dzisiejszego dnia znów było dość ciepło. To nam jednak nie przeszkadzało.
Do Javornika jak zwykle jechało się całkiem przyjemnie.
Dopiero mniej przyjemnie zrobiło się jadąc w górę. Ponad 20 minut nieustannego podjazdu nim nieco się wypłaszczyło.

Profil trasy Rychlebska 30 MTB © kaneda


Na trasie Rychlebska 30 MTB 001 © kaneda


Na trasie Rychlebska 30 MTB 002 © kaneda


Trasa całkiem dobrze oznakowana (choć do czasu, jak później się przekonamy)
Jarek jechał dość spokojnie. Ładnie czekał na mnie, choć momentami nieco odjeżdzał.
Trasa malownicza, faje widoczki.

Na trasie Rychlebska 30 MTB 003 © kaneda


Na trasie Rychlebska 30 MTB 004 © kaneda


Boruvkowa Hora © kaneda


Ale też trudna. Niektóre odcinki zabójcze, trzeba było schodzić z roweru.

Taki sobie podjeździk ;-p © kaneda


Boruvkovą Horę jednak zdobyliśmy :) (900 m.n.p.m)
Tam też był mały postój.
Podziwialiśmy okolicę z wieży widokowej znajdującej się na szczycie.

Na wieży widokowej na Boruvkovej Górze © kaneda


Wigok z wieży © kaneda


Widok z wieży 2 © kaneda


Wraz z Jarkiem doszliśmy też do wniosku, że ta Boruvkova to taka tamtejsza Dziewicza. Tylko 6 razy większa ;-p hehehe
Jeśli ktoś myśli, że wspinaczka na szczyt była trudna, to się myli.
Dopiero zjazdy były prawdziwym hardcorem.
Techniczne, strome, najeżone skałami. Nie dla mnie takie trasy. Nawet Jarek by nie skatować sprzętu schodził z roweru.
Na odcinkach możliwych do przejechania dłonie cały czas na hamulcu. Bolały jak jasna cholera. Ledwo co trzymałem kierownicę.
Nie wiem nawet czy nie było gorzej niż w Głuszycy pod tym katem.
Przez taką trudność zjazdu zgubiliśmy trasę.
Gdy skończyła się katorga nie wiedzieliśmy jak jechać. Napotkani kolesie niby nas pokierowali, ale źle.
Dlatego postanowiłem się wrócić, a Jaro jednak niekoniecznie.
Ostatecznie i tak pojechał inną trasą, ale już nie ze mną.
Od tej chwili błądziłem sam.
Po pewnym czasie znalazłem ponownie trasę, ale niebawem znów ją zgubiłem. Znaczy uznałem, że dawno powinienem już być na Mecie, a trasa zamiast w dół, prowadziła mnie znów w górę.
Dlatego na rozjeździe skierowałem się na Javornik, jak głosił znak.
Ku mojej radości pojawiły się zjazdy.
I to jakie :D Całkiem przyzwoity asfalt, wijący się serpentynami w dół.
Odcinki między agrafkami były jednak dość krótkie, a że jechałem tam po raz pierwszy, to wolałem nie pędzić zanadto.
W kilka chwil byłem w Javorniku, a dalej trasa była już łatwiutka.
W Kozielnie byłem całkiem padnięty.
Strzeliłem piwko do obiadu. Kąpiel.
No i jechane do sklepu, bo w odwiedziny miał wlecieć Marek
Siedzieliśmy do późnej nocy, miło spędzając czas.
Dopiero pobudka następnego dnia była ciężka. Ale to już inna historia ;-p
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
45.02 km 8.00 km teren
02:20 h 19.29 km/h
Max prędkość:60.64 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 89%)
HR avg:129 ( 63%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1738 (kcal)

A Marek zerwał łańcuch

Piątek, 7 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Z rana jak zwykle zwiedzanie.
Jaskinie Napomezi, a dalej jeszcze wjazd w Czechy.
Szkoda, że nie dało się tam pojeździć rowerem.

Tego w Polsce nie uświadczysz © kaneda


W planach trasa marathonu w Czechach.
Rychlebska 30 MTB
Zbiórka w Javorniku, bo Marek leciał prosto z pracy niemal autem. A akurat całkiem to pasowało.
Wszyscy gotowi, więc ruszamy.
Nogi nadal nie zregenerowane, więc ja pod górę posuwałem się bardzo powoli. Choć tym razem na środkowej tarczy. Czasem jedynie wrzucałem małą.
Po drodze fajne widoczki. Znaczy przewodnik nas na fajny widoczek zabrał.

Punkt widokowy niedaleko Javornika © kaneda


Jarek zrobił też fotkę Miszczowi i mnie
Miszczo i Winq © kaneda


Chwila odpoczynku i znów pod górę.
Deptać trzeba.
Od samego początku Markowi coś nie grało w rowerze.
Jakieś cykanie, strzelanie. Po pewnym czasie okazało się co było przyczyną. Ogniwo łańcucha się rozeszło.
Mimo tego iż nie był to najlepszy pomysł pojechaliśmy dalej.
Nie minęło wiele czasu i łańcuch poszedł. Niestety nie tylko on.
Stało się to na ciężkim podjeździe, więc zarzuciło prawdopodobnie przerzutką, która to wbiła się w zębatkę.
Wykrzywiony poważnie hak, uszkodzony wózek w XTRze. Co za strata.
Na jakiś czas Marek pozostanie bez roweru górskiego.
Powrót był dość zabawny. Takiego wymiatacza jak Marek trzeba było ciągnać lub pchać ;-p
Na zmianę uczepiał się Jarka i mnie.
Albo zwyczajnie odpychał się jedną nogą jak na hulajnodze.
Zaczekaliśmy aż zapakuje się do auta w Javorniku i podreptaliśmy na Kozielno.
Niby nieudany wypad, ale i tak było dość sympatycznie.
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
56.24 km 0.00 km teren
02:24 h 23.43 km/h
Max prędkość:51.09 km/h
Temperatura:
HR max:206 (100%)
HR avg:128 ( 62%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1851 (kcal)

Jazda w tlenie z Markiem i Jarkiem

Czwartek, 6 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Kozielno>Javornik>Wioski w Czechach>Kozielno

Miało być lajtowo, bo to trening w tlenie. Generalnie w miarę lajtowo też było. Mimo wszystko nogi jednak jak bolały, tak bolą.
Asfalty, niewielkie podjazdy, ale przy tym też piękna okolica.
Ładne dziewczyny po drodze też się trafiły ;) Zatem nie tylko pejzaże cieszyły nasze oczy.
Na jutro niby plany straszne. Trening na trasie marathonu u naszych południowych sąsiadów.
Coś czuję, że będę z lekka wypompowany.
Mam tylko nadzieję, że mięśnie zregenerują się i noga zacznie podawać. A do tego, że kontuzjowany dziś w czasie zwiedzania staw skokowy nie będzie dokuczał.
Kategoria Góral


Dane wyjazdu:
80.16 km 0.00 km teren
03:42 h 21.66 km/h
Max prędkość:55.39 km/h
Temperatura:
HR max:194 ( 95%)
HR avg:143 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3340 (kcal)

Twierdza Srebrnogórska zdobyta

Środa, 5 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Kozielno>Paczków>Złoty Stok>Mąkolno>Ożary>Przyłęk>Potworów>Brzeźnica>Srebrna Góra>Powrót na odwrót ;-p>Kozielno

Wypad do Srebrnej Góry.
Tym razem samotnie.
Nie wiem o co chodzi, ale noga nadal zupełnie nie podaje. A przecież miałem dzień odpoczynku od roweru.
Na podjazdach było ciężko, nadrabiałem jednak nieco na płaskich odcinkach, a na szczęście było trochę tego płaskiego.
Pogoda niekoniecznie dopisała. Praktycznie cały dzień był pochmurny. Na trasie potrafił nawet popadywać, czy siąpić deszcz. Mimo to jechałem twardo. Nawet nie założyłem kurtalki, bo opady były słabe, albo krótko trwałe.
Trasa była łatwa, w sensie, że bez problemów znajdowałem drogę.
Łatwo nie poszedł mi jednak podjazd na Przełęcz Srebrną (586 m.n.p.m.) i dalsza wspinaczka na Twierdzę (około 690 m.n.p.m).
Niezła katorga. Całość podjazdu ma jakieś 3,5 km długości. Małej tarczy z przodu na asfaltowym podjeździe to chyba wcześniej w góralu nie używałem. W porywach jechałem jakieś 12 km/h, a to zdaje się i tak dobrze ;-p
mimo tej masakry znalazły się jednak siły na powrót do domku. Oczywiście tego w górach ;)
Fajnie było.
Męcząco, ale fajnie.

Fociaki z wypadu
Trasa na Srebrną Górę 001 © kaneda


Zdaje się Góry Bardzkie © kaneda


Meridka w piaskowni © kaneda


Widok z Twierdzy w Srebrnej Górze © kaneda


Widok z Twierdzy w Srebrnej Górze 2 © kaneda


Widok w kierunku Barda © kaneda
Kategoria Góral, Wyprawy, Foto


Dane wyjazdu:
41.60 km 10.00 km teren
02:23 h 17.45 km/h
Max prędkość:60.64 km/h
Temperatura:
HR max:191 ( 93%)
HR avg:143 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2113 (kcal)

Pan Marek prowadzi

Poniedziałek, 3 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Jak zwykle do południa i nieco po południu zwiedzanie.

Przed szychtą
Górnicy przed szychtą © kaneda


Przy robocie też fota była
Górnik przy robocie © kaneda


Ale najciekawsze i najlepsze na wieczór.
Dzisiejszego dnia w rolę przewodnika po okolicy wcielił się Marek Alchimowicz.
Noga z dziwnych i dokładniej nieokreślonych powodów nie podawała. Zaskoczyło mnie to nieco (wczoraj wszystko było ok).
Skoro z Markiem, to musiało być podjazdowo.

Podjeżdżamy z Markiem
Marek i Winq © kaneda


Z trudem zatem gramoliłem swoje przeciążone 4 litery pod każde wzniesienie. Chłopaki jednak, gdy było trzeba ładnie na mnie czekali.

Tym razem wspinam się już samemu
Tu podjeżdżam sam © kaneda


Jazda dzisiejsza dała mi ostro w kość. Dobrze, że na trasie pojawiały się jakieś wypłaszczenia i zjazdy, bo inaczej mogło by być krucho.
Mimo wszystko uważam, że było całkiem przyjemnie, nawet mimo bólu w nogach.

Maksymalna osiągnięta dziś wysokość to jakieś 740 m.n.p.m.
Całkiem zacnie ;-p
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
34.82 km 2.00 km teren
01:31 h 22.96 km/h
Max prędkość:52.52 km/h
Temperatura:
HR max:182 ( 89%)
HR avg:133 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1241 (kcal)

No i dotarliśmy do Javornika

Niedziela, 2 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Kozielno>Javornik>Paczków>Kozielno

Już drugi dzień pobytu w górach za mną.
Pogoda wyśmienita, choć nieco za gorąco. Jazda na rowerze od rana chyba niekoniecznie była by możliwa. To jednak nieistotne, gdyż po śniadaniu, koło 10:00 załadowaliśmy się w "Gwiazdę" Mateusza i ruszyliśmy zwiedzać kopalnię złota w Złotym Stoku.
Nawet fajna atrakcja, choć złota nie znalazłem ;-p
Po powrocie jedzonko, kąpiel w Zalewie Kozielnickim.
Rowerek dopiero na wieczór.
To jednak nie przeszkodziło Jarkowi i mnie w zawitaniu do Czech.
Dotarliśmy aż do Javornika, gdzie oblookało się sympatyczny zamek na skale, górujący nad miastem.
Powrót nie upłynął bez przygód. A mianowicie, na drodze kręciły się krowy. W tym jak twierdzi Jarek jedna wściekła (bo czerwona).
W Kozielnie zlądowaliśmy już po zmroku.
I to by chyba było na tyle ;)

Fociaki na koniec, ale są. Wpierw my na granicy, a dalej zamek w Javorniku
Na granicy © kaneda


Zamek na skale © kaneda
Kategoria Góral, Foto


Dane wyjazdu:
22.46 km 20.00 km teren
01:27 h 15.49 km/h
Max prędkość:47.27 km/h
Temperatura:
HR max:204 (100%)
HR avg:187 ( 91%)
Podjazdy:792 m
Kalorie: 1652 (kcal)

Powerade MTB Marathon #7 2009 - Głuszyca

Sobota, 1 sierpnia 2009 · dodano: 11.08.2009 | Komentarze 0

Powerade Bike Marathon Głuszyca.
Oczekiwany start.
Oczekiwany, bo pierwszy od długiego już czasu.
W końcu ostatnio startowałem przecież w maju w Akademickich Mistrzostwach Wielkopolski.
Ale mniejsza.
Wczesna dość pobudka, płatki na śniadanie, ciuchy przyodziane, sprzęt spakowany, rowerki załadowane i ruszamy.
Z Kozielna do Głuszycy było w końcu kilka kilometrów.
Na miejscu szybko zmontowany rowerek, ostatnie regulacje i można zmierzać na rozgrzewkę.
Kawałek jechałem z Rybą, kawałek sam. Ale rozgrzewka była.
Już w boksie pogawędka z Panem Rysiem i (nie ściamniam) z Joasią Jabłczyńską (naprawdę sympatyczna dziewczyna).

Czołowi zawodnicy przed startem
Napieratorzy w boksie 001 © kaneda


10,9,8,...,3,2,1,START!!!
No i poszło.
Szybko dość przedzierałem się do przodu na asfaltowym odcinku, już tutaj było jednak ciężko, a żar z lekka lał się z nieba ;-p
Po wjeździe w teren poznałem nareszcie co to marathon.
Bloki na podjazdach, trzeba było samemu wypinać buty i grzać pod górkę (sporo tak straciłem).
Zjazdy to istna śmierć w oczach ;) Autentycznie były na maxa trudne. Szybkie i wielokrotnie techniczne. Nieco z tego co zyskałem na podjazdach, na zjazdach się gubiło, w końcu nie zjeżdżam najlepiej.
Kilka razy myślałem już, że leżę, ale jakoś się wybroniło.
Na najtrudniejszym ze zjazdów zrobiłem nawet maksymalną kuchę. Nie odblokowałem amorka i zjeżdżałem na sztywnym, przez co dalej ledwo co mogłem trzymać kierownicę, tak dłonie bolały.
Podjazdy, zjazdy, kamienie i nieco błota. Było wszystko.

Jarek na mecie
Jarko na mecie © kaneda


Ja też osiągnąłem metę
Winq na mecie © kaneda


Meta jednak została osiągnięta.
Wynik nie powala.
23cie miejsce w open i 13te w M2.
Mogło być jednak gorzej. W końcu nie trenowałem należycie. No i ta waga :(
Jak na pierwszy górski marathon, to nawet ujdzie.
Nie tylko ja tak uważam, bo nawet Ryba wyraził uznanie dla tych dokonań ;-p
Wszyscy z Teamu Rybczyńskiego i nie tylko (znaczy ja) dojechali szczęśliwie, na lepszych bądź gorszych miejscach.
Zabawa była dobra, nawet mimo skuch organizatorów.
Teraz znów czuję głód startów ;)
Kategoria Góral, Zawody, Foto


Dane wyjazdu:
12.78 km 0.00 km teren
00:36 h 21.30 km/h
Max prędkość:31.44 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: (kcal)

Już jutro góry

Czwartek, 30 lipca 2009 · dodano: 11.08.2009 | Komentarze 0

Ostatnie szlify roweru przed wyjazdem w góry.
Trzeba było w rezultacie wymienić linkę i pancerz przerzutki, nawet hak, a ona nadal nie działa jak trzeba. To zdaje się wina tej koronki od LX'a, a XT Shadow zwyczajnie jest bardzo czuła.
Po powrocie do domu dalsze przygotowania. Zmiana opon na Pythony, jakieś czyszczenie, pucowanie maszynki. Do tego wypad na zakupy z Rodzicielką i kilka innych kwestii.
W rezultacie wiele rzeczy zostało mi jeszcze do zrobienia nazajutrz rano.
Obym tylko zdołał się ze wszystkim wyrobić, bo sporo tego.
Ale damy radę ;)
Kategoria Góral